poniedziałek, 20 września 2010

Angielskie prezenty

Niedawno z Anglii wróciła jedna z moich ulubionych koleżanek :) Z racji tego, że mieliśmy dziś piękne słońce urządziłyśmy sobie mały spacerek. Wybierając się na pierwsze spotkanie z M. po jej powrocie na ojczyzny łono ubrałam się dość lekko. W końcu grzało słońce. Słońce zaszło a ok. 19 to już byłam tak zziębnięta, że musiałam wracać do domu.
Ale jakie prezenty dostałam!

Znając moje zamiłowanie do picia herbaty M. przywiozła mi herbatkę TWININGS. Bardzo lubię tą herbatę - zawsze pijam zieloną z tej firmy. Ale takiej jeszcze nie miałam. I w sumie to sama nie wiem czy jest dostępna w Polsce.

Fajne jest to, że w "TWININGS a moment of calm" wyselekcjonowano 5 różnych smaków, chyba najlepiej się sprzedających. I w ten sposób w jednym pudełku mam 5 smaków herbaty po 5 torebek każda. Mmm już się nie mogę doczekać kiedy wszystkich spróbuję :)
Dostałam również 3 smaki herbat tureckich :)

M. zwędziła od szwagra Turka :D
Oprócz herbatek dostałam zestaw mini-kosmetyków z firmy The Body Shop, zapakowane w uroczą małą kosmetyczkę. W Polsce kosmetyki tej formy nie są jeszcze dostępne. Ale wystarczyło wspomnieć o nich koleżance przebywającej na krótkiej emigracji :) Kosmetyki z naturalnych składników, przeznaczone dla cery wrażliwej. Czyli jakby w sam raz dla mnie - zobaczymy jak się będą sprawować.
Wracając zmarznięta do domu myślałam tylko o gorącej herbacie. Tylko którą tu wybrać? Zdecydowałam się na turecką jabłuszkową :)


Uwielbiam dostawać prezenty! Cieszę się jak dziecko :)

2 komentarze:

  1. Hej:the body shop jest w galerii kazimierz:) zdaje się w okolicach Almy:P Gratuluję prezentów, szkoda,że nie pochwaliłaś się wygranym candy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też pijam tą herbatkę:)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń