sobota, 30 października 2010

Na maksa

Dzisiejszy dzień wykorzystany na maksa. Tak na 100%. Wczesna pobudka i kierunek: góry. Miały być Tatry i okolice Grzesia (Wołowiec lub Trzydniowiański Wierch), ale po drodze wpadła nam do głowy Babia Góra. Szybka decyzja i jedziemy na Zawoję.
Babia Góra zwana jest przez niektórych Królową Wiatru. Nigdy jeszcze na niej nie byłam. Nie dotarliśmy na sam szczyt - doszliśmy jedynie do Sokolicy gdzie wiatr już naprawdę dawał się we znaki. Ja z moją wątłą budową ciała byłam dla silnych jego porywów idealnym obiektem do zdmuchnięcia ze skalnego urwiska. Oj pofrunęłabym - prosto na Zawoję ;) Dobrze, że barierki były :)
Śnieg posypał, także mieliśmy przedsmak zimy. Z wyjścia na samą Babią Górę zrezygnowaliśmy, ale bez większego żalu. Jestem pewna, że wrócę tam jak tylko będzie ciepło. Może już na wiosnę.

Po powrocie do domu zaczęły się przygotowania do zbliżającego się weekendu. Jedziemy na wieś na wszystkich świętych, dlatego jak tradycja nakazuje trzeba spędzić w kuchni pół dnia i skończyć gotowanie po północy.
Upiekłam kruche maślane ciasteczka z przepisu Ani. Wyszły bardzo dobre, pysznie się je chrupie, popijając herbatką. Wykonanie banalnie proste, więc tym bardziej polecam.
I z tych proporcji jakie Ania podała w przepisie ciateczek wychodzi baaardzo dużo. Spokojnie będę więc mogła obdarowac nimi rodzinę i sama się nimi najeść :)


Ah te góry...Czy któraś z Was też jest w nich tak zakochana? :)

sobota, 16 października 2010

Szarlotka

Wczoraj do domu miał w końcu wrócić tata, więc postanowiłam upiec ciasto. Właściwie to nie tylko z tej okazji. Chciałam sama zrobić szarlotkę z przepisu, z którego zawsze korzysta moja mama. Wszystkie składniki pod ręką, więc zaczynamy :)

2 i pół szklanki mąki
niecała szklanka cukru
cukier waniliowy
2 łyżeczki proszku do pieczenia
margaryna
5 jajek
1 kg jabłek "szara reneta"
cukier do piany (pół szklanki) i do posypywania jabłek
cukier puder
cynamon
bułka tarta

Sypkie składniki wymieszać w misce. Dodać margarynę i żółtka (białka oddzielić na pianę). Zarobić szybko ciasto kruche. Jęśli będzie za mało mąki (ciasto zbyt tłuste) to stopniowo dosypywać mąki i wyrabiać. Włożyć do lodówki na 30 minut.

Jabłka obrać, pokroić w ćwiartki, a potem na plasterki. Ciasto podzielić na dwie części (mniej więcej w proporcjach 2/3 i 1/3). Większa część będzie na dno i boki blachy, mniejsza na paski do dekoracji wierzchu ciasta.

Wyłożyć blachę pergaminem. Rozwałkować wiekszą część ciasta i wyłożyć nim dno i boki blachy. Posypać bułką tartą. Wykładać jabłka i przesypywać warstwy cukrem i cynamonem.

Ubić pianę z cukrem (pół szklanki). Wylać na jabłka. Mniejszą część ciasta rozwałkować i pokroić na paski. Z pasków na pianie ułożyć kratkę.

Piec ok. 50 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 170 stopni (temperatura na siasto z owocami na kruchym spodzie).
Gdy wystygnie - posypać cukrem pudrem.

Nie ma to jak powitać w domu strudzonego podróżnika roznoszącym się zapachem świeżego ciasta :)
Pierwszy raz piekłam to ciasto i wyszło mi ponoć idealnie. Nigdzie się nie przypiekło, ani nic z tych rzeczy. Także próbujcie, może i wam przypadnie do gustu. Życzę smacznego!

Rok akademicki ruszył pełną parą co przejawia się u mnie permanentnym niewyspaniem, zmęczeniem i niedojadaniem. Brak czasu przejawia się również w mniejszej częstotliwośći pisania na blogu. To dopiero początek, więc czasu będzie pewnie coraz mniej...Ale wypełnią go ciekawe rzeczy mam nadzieję. Jedną z nich jest zaczynający się od przyszłego tygodnia kurs języka hiszpańskiego. Moja odwieczne małe marzenie :) W takim razie...
¡Hasta pronto!

niedziela, 3 października 2010

Małe zakupy i makijażowe rozterki

Ale ostatnio piękna pogoda! Wprawdzie chłodno, ale słońce świeci. Trzeba korzystać, bo z tego co słyszałam za 2 tygodnie mamy mieć zimę...
Już tak mam, że jak wyjdę z domu to prawie nigdy nie wracam z pustymi rękoma. Piątkowe zdobycze, przy okazji wizyty w OBI:

Piękna, szydełkowa poszewka na poduszkę. Wzdychałam do takiej odkąd zobaczyłam podobną u koleżanki. Ponoć zakupiła ją w Ikea, ale to było kiedyś i ja takich nie widziałam. Jaka była moja radość gdy natknęłam się na takie oto poszewki w OBI. Kilka wzorów i w dodatku w przystępnej cenie. Moim zdaniem jest więcej warta niż te 12zł :) Spodobała się nawet mojej mamie, która namawiała mnie, żebym wzięła więcej niż jedną sztukę. Ja natomiast plan mam inny. Chciałabym mieć na swojej wersalce kilka poduch w różnych rozmiarach; w różnych, ale pasujących do siebie kolorach, z różnych materiałów itd. Wiadomo o co chodzi :)

Kolejny wrzos do kolekcji. Jak je zobaczyłam, ułożone jeden obok drugiego na ogromnej palecie to zrobiły na mnie duże wrażenie. Jest naprawdę spory, ma piękny kolor i kwiatuszki jakich jeszcze nie widziałam Przypominają małe kuleczki. Na pierwszym planie obok dwóch pozostałych. W sumie miałabym już cztery, ale pierwszy usechł. Z pierwszym od lewej powoli dzieje się to samo. Zupełnie nie wiem dlaczego. Podlewam regularnie, nie za dużo, nie za mało. Jakieś sugestie co do pielęgnacji?
Ostatnie dni wolności spędzam leniwie. Herbatka, ciasteczka...Mimo, że nie przepadam za słodkim to te zajadam w kółko. Najlepsze babeczki...


Teraz prośba o radę...Kwestia makijażu. Z racji tego, że moja cera jest dość problematyczna (trądzikowa, niby tłusta, ale ze skłonnością do przesuszania się w okolicy brwi, skrzydełek nosa i policzków) nigdy dotąd się nie malowałam. Makijaż przykrywa niedoskonałości cery, ale przy mojej cerze raczej je podkreśla (przesuszone skórki itd.). Poza tym obawiałam się, że podkład czy puder będzie zatykał pory i stan cery pogorszy się. Ostatnio postanowiłam jednak spróbować. Kupiłam w Inglocie podkład i puder transparentny z serii Young Skin Make-up.

Zrobiłam pierwszą próbę i znów jestem zawiedziona. Kolor jest w miarę dobrze dobrany do koloru mojej skóry, natomiast nie ukrywa tego co bym chciała, a wręcz podkreśla...Powiedzcie mi ile podkładu należy nakładać, czego najlepiej używać do rozprowadzania (dłoni, pędzla, gąbeczki?), jak przygotowujecie swoją skórę zanim zrobicie makijaż za pomocą podkładu i pudru. Nie chciałabym rzucić w kąt tego co kupiłam, a w końcu przekonać się do makijażu. Podzielcie się doświadczeniem z żółtodziobem xD Help ;)