poniedziałek, 29 listopada 2010

Gorąca czekolada na mroźne wieczory

Dziecięcą radością cieszę się ze śniegu! Niesamowity jest ten mróz w powietrzu. Bardzo się cieszę z nadejścia zimy. Z tego co dziś słyszałam taka aura ma się utrzymać do środy bodajże. Potem ma nastąpić ocieplenie i zamiast śniegu będziemy mieli deszcz i deszcz ze śniegiem. Mam nadzieje, że ten piękny biały puch nie zamieni się w błotnistą ciapę. Takiej zimy nie lubię. Wtedy czar pryska :P

Uwielbiam zimę również dlatego, że gdy za oknem zawieja, usprawiedliwione jest siedzenie w domu. A ja jestem typem domatora. W takie mroźne wieczory w moim pokoju przeważa swiatło świec. Miło posiedzieć w ich blasku.

W ten weekend sztandarowym wieczornym napojem stała się u mnie gorąca czekolada, którą z lubościąprzygotowuje sobie i rodzince. Będą wczoraj na zakupach kupiłam nawet szklanki do Irish Coffee. Uważam, że gorąca czekolada jeszcze bardziej zyskuje na uroku podawana w takim szkle :)


Składniki
gorzka czekolada
śmietanka deserowa 30%
mleko
cukier waniliowy

Do małego rondelka wlać trochę wody. Na nim postawić metalową miseczkę. W tak przygotowanym naczyniu na parze będziemy rozpuszczać czekoladę. W zależności od tego jak gęsta ma być czekolada łamiemy odpowiednią ilość kostek czekolady. Można dolać trochę mleka i mieszać patrząc jak pięknie się rozpuszcza.

W tym samym czasie gotuje się nam mleko. Gdy czekolada się już rozpuści wlewamy do miski wiecej mleka, mieszamy i tak przelewamy do szklanek.

W tym samym czasie ubijamy śmietankę. Pod koniec ubijania dosypujemy nieco cukru waniliowego. Przy użyciu łyżki nakładamy pianę do szklanek (wcześniej zostawiamy dla niej trochę miejsca ;)).

Na wierzch, wedle uznania, posypujemy rozkruszonym ciasteczkiem, brązowym cukrem, startą czekoladą. Co kto woli.

I jest szpan niczym w Sturbucks xD

niedziela, 14 listopada 2010

Wieczorne siedzenie - ciasto marchewkowe

Niewiem jak Wy, ale ja jestem typem nocnego marka. Lubię w nocy posiedzieć, co nie zawsze wychodzi mi na dobre (poranne problemy ze wstawaniem)...Trudno jednak zmienić przyzwyczajenia. Domatorem też w sumie jestem. Jeśli siedzę w domu to wieczory najbardziej lubię spędzać w kuchni. Ostatnio coraz częściej piekę. Lubię to po prostu. Odmierzanie, mieszanie, ucieranie, kręcenie, pieczenie, ozdabianie...a to wszystko przy dobrej muzyce na antenie ulubionej stacji radiowej. Super sprawa :)

Dziś wymyśliłam, że upiekę ciasto marchewkowe. Na ten przepis natknęłam się akurat na youtube :) Coraz więcej tam "kanałów" o różnej tematyce tworzonych przez zwykłe dziewczyny. Od dłuższego czasu jestem zagorzałą widzką niektórych. Dużo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. Ale to naprawdę wciąga ;)

Oto czego potrzebujecie, aby przyrządzić takie ciasto:
szklanka cukru pudru
szklanka oleju
3 jajka
niecałe dwie szklanki mąki (ok. 1 i 2/3 szklanki)
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
1,5 łyżeczki cynamonu
2 łyżeczki kakao
ok. 2 szklanki startej na tarce marchwi
tabliczka czekolady
trochę mleka
płatki migdałów do posypania

1.Olej ucieramy z cukrem pudremm, aż do dokładnego połączenia.
2. Ddajemy jajka - miksujemy.
3. Dodajemy mąkę zmieszaną z sodą, proszkiem, cynamonem i kakao. Całość dodajemy stopniowo mieszając, aż do dokładnego połączenia. Ciasto wychodzi dość gęste.
4. Dodajemy startą na tarce marchew. Mieszamy dokładnie.
5. Wykładamy ciasto na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub wysmarowaną tłuszczem i posypaną bułką tartą. Pieczemy ok. 40 minut w temperaturze 200 stopni.
6. Po ostygnięciu smarujemy wierzch ciasta roztopioną na parze czekoladą (roztapiając czekoladę wlewamy do miseczki trochę mleka). Posypujemy płatkami migdałów.

Ciasto dobrze jest piec w nie za dużej blasze. Moja była chyba trochę za duża, bo ciasto jest dość niskie. Nie znaczy to, że nie urosło ;)

Dziś spróbowałam tylko mały kawałek. Na prawdziwą degustację przyjdzie jutro (a właściwie dzisiaj) pora :)

Po niesamowitym wysiłku jakim było upieczenie ciasta przyszedł czas na relaks. Oczywiście przy blasku świec. Wzięłam się bowiem za siebie i postanowiłam w końcu ich używać. Nie ma to jak cały pokój zastawiony świeczkami i latarenkami, z których nigdy się nie korzysta. Trzeba to zmienić.

Takie światło tworzy prawdziwy klimat. Od razu robi się przytulnie i miło. A jak fajnie się wtedy przegląda blogi lub ogląda IKEOWE nowości...Zwłaszcza te świąteczne. Ah :)

wtorek, 2 listopada 2010

Pizza

Dawno nie robiłam pizzy, a pomidory w puszcze od dłuższego czasy leżą w szafce czekając, aż przyjdzie na nie pora. Drożdze suszone też miałam na stanie. Właściwie to większość składników była w domu, więc nic już nie stało na przeszkodzie, aby zrobić pizze.

Przepis wypróbowany wielokrotnie. Pochodzi z książki Ron'a Kalenuik'a "Po prostu pyszne". Książki ta od dawna była w naszym domu. Chyba kupiła ją kiedyś moja mama. Pamiętam, że gdy byłam mała uwielbiałam przeglądać zdjęcia potraw w tej książce. Zwłaszcza w rozdziałe "Kanapki". A zdjęcie, na które gapiłam się najczęściej wyglądało tak:

No, ale do rzeczy:


Składniki:
Sos:
3 łyżki oleju roślinnego
2 posiekane ząbki czosnku
1 mała cebula, drobno pokrojona
1/2 zielonej papryki, drobno posiekanej
pomidory w puszce w sosie własnym pokrojone w kostkę
oregano, tymianek, bazylia i pieprz do smaku
sos Worcester
1/2 łyżeczki soli
ciasto pizzowe, do którego potrzeba:
1 łyżeczka cukru
1 szklanka ciepłej przegotowanej wody
1 łyżka drożdży suszonych (instant)
2 łyżki masła, stopionego i ostudzonego
3 szklanki mąki
szczypta soli

Ciasto (4 pizze o średnicy 20 cm lub 2 pizze o średnicy 32 cm)
1. W dużej misce rozpuścić cukier w ciepłej wodzie.
2. Wsypać drożdże i odstawić na 10 minut.
3. Dodać masło, połowę ilości (1,5 szklanki) mąki i szczyptę soli. Mieszając, stopniowo wsypać tyle pozostałej mąki, żeby powstała kula z lekko lepkiego ciasta.
4. Zagniatać ciasto na posypanej mąką stolnicy przez 5 minut.
5. Włożyć do wysmarowanej tłuszczem miski, przykryć ściereczką i odstawić na 15 minut. Wyjąć ciasto i przeciąć na pół.
6. Rozwałkować każdą część na placek o średnicy 28 cm.
7. Włożyć do wysmarowanej tłuszczem 35−cm foremki na pizzę.
8. Końcami palców rozciągnąć ciasto od środka na zewnątrz tak, by przykryło całe dno foremki.
9. Ciasto jest gotowe. Przystępujemy do dalszej części.

Produkty o niskiej wilgotności: np. pepperoni, szynka, mięso kraba, cebula, mięso na hamburgery
Sery: np. tarta Mozzarella, Brick szwajcarski, Monterey Jack, Cheddar albo połączenie w obrębie wyżej wymienionych
Produkty o wysokiej wilgotności: np. pomidory, zielona papryka, pieczarki, ananas, krewetki
Sos: Warzywa podsmażyć na oleju do miękkości, na średnim ogniu. Dodać przyprawy i sos z pomidorów w puszcze. Gotować na małym ogniu przez 10 minut.
Sposób przyrządzenia:
1. Podgrzać piekarnik do 230*C.
2. Nałożyć równomiernie cienką warstwę sosu na rozwałkowane ciasto na pizzę.
3. Na warstewce sosu ułożyć produkty o niskiej wilgotności, dobrane wg uznania (ja użyłam wędliny i cebuli). Posypać tartym serem.
4. Na serze ułożyć produkty o wysokiej wilgotności, również dobrane wg własnego uznania (ja użyłam pomidorów, pieczarek, papryki).
5. Można posypać przyprawą do pizzy.
5. Piec w piekarniku przez 15 minut, aż ciasto będzie złotobrązowe, a ser zacznie tworzyć bąbelki.

Ta pizza zawsze mi wychodzi. Użycie drożdży suszonych jest wg mnie sporym ułatwieniem i nie wyobrażam sobie już używać innych.
Chciało by się rzec "Po prostu pyszne"! :)

Jeśli będziecie mieli ochotę na tą przekąskę, to zamiast dzwonić do najbliższej pizzerii, pokuście się o zrobienie własnej pizzy. Zaręczam, że wychodzi taniej, a smuje dużo lepiej :)

Smacznego!