niedziela, 14 listopada 2010

Wieczorne siedzenie - ciasto marchewkowe

Niewiem jak Wy, ale ja jestem typem nocnego marka. Lubię w nocy posiedzieć, co nie zawsze wychodzi mi na dobre (poranne problemy ze wstawaniem)...Trudno jednak zmienić przyzwyczajenia. Domatorem też w sumie jestem. Jeśli siedzę w domu to wieczory najbardziej lubię spędzać w kuchni. Ostatnio coraz częściej piekę. Lubię to po prostu. Odmierzanie, mieszanie, ucieranie, kręcenie, pieczenie, ozdabianie...a to wszystko przy dobrej muzyce na antenie ulubionej stacji radiowej. Super sprawa :)

Dziś wymyśliłam, że upiekę ciasto marchewkowe. Na ten przepis natknęłam się akurat na youtube :) Coraz więcej tam "kanałów" o różnej tematyce tworzonych przez zwykłe dziewczyny. Od dłuższego czasu jestem zagorzałą widzką niektórych. Dużo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. Ale to naprawdę wciąga ;)

Oto czego potrzebujecie, aby przyrządzić takie ciasto:
szklanka cukru pudru
szklanka oleju
3 jajka
niecałe dwie szklanki mąki (ok. 1 i 2/3 szklanki)
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
1,5 łyżeczki cynamonu
2 łyżeczki kakao
ok. 2 szklanki startej na tarce marchwi
tabliczka czekolady
trochę mleka
płatki migdałów do posypania

1.Olej ucieramy z cukrem pudremm, aż do dokładnego połączenia.
2. Ddajemy jajka - miksujemy.
3. Dodajemy mąkę zmieszaną z sodą, proszkiem, cynamonem i kakao. Całość dodajemy stopniowo mieszając, aż do dokładnego połączenia. Ciasto wychodzi dość gęste.
4. Dodajemy startą na tarce marchew. Mieszamy dokładnie.
5. Wykładamy ciasto na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub wysmarowaną tłuszczem i posypaną bułką tartą. Pieczemy ok. 40 minut w temperaturze 200 stopni.
6. Po ostygnięciu smarujemy wierzch ciasta roztopioną na parze czekoladą (roztapiając czekoladę wlewamy do miseczki trochę mleka). Posypujemy płatkami migdałów.

Ciasto dobrze jest piec w nie za dużej blasze. Moja była chyba trochę za duża, bo ciasto jest dość niskie. Nie znaczy to, że nie urosło ;)

Dziś spróbowałam tylko mały kawałek. Na prawdziwą degustację przyjdzie jutro (a właściwie dzisiaj) pora :)

Po niesamowitym wysiłku jakim było upieczenie ciasta przyszedł czas na relaks. Oczywiście przy blasku świec. Wzięłam się bowiem za siebie i postanowiłam w końcu ich używać. Nie ma to jak cały pokój zastawiony świeczkami i latarenkami, z których nigdy się nie korzysta. Trzeba to zmienić.

Takie światło tworzy prawdziwy klimat. Od razu robi się przytulnie i miło. A jak fajnie się wtedy przegląda blogi lub ogląda IKEOWE nowości...Zwłaszcza te świąteczne. Ah :)

3 komentarze:

  1. Cześć, nigdy nie jadlam ciasta marchewkowego, nie potrafię sobie wyobrazić takiego połączenia:)Może kiedyś sie skuszę....

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to prawie nie czuć smaku marchwi w tym cieście :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety jestem takim typem, który najpóźniej o 23 to już musi spać.A ile miałabym czasu więcej gdybym, mogła dłużej posiedzieć:)

    Ciasto wygląda rewelacyjnie, muszę spróbować, bo już kiedyś o nim wiele dobrego słyszałam:)

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń