Wracając do ciasteczek. W piątek, z racji końca tygodnia, postanowiłam że już coś upiekę. Będąc w sklepie kupiłam nowe foremki. Tym razem plastikowe. Dość oklepane wzory, ale wśród tych kilku było ładne serduszko i misiu :) Wzięłam. Przepis na ciasteczka znalazłam w jakiejś mini-gazetce z serii "Lubię gotować", spodobał mi się i postanowiłam skorzystać.
Herbatniki hiszpańskie
Ciasto:
20 dag masła
40 dag mąki
15 dag cukru pudru
1 torebka cukru waniliowego
2 żółtka
100 ml mleka
Krem:
15 dag gorzkiej czekolady pokrojonej na kawałki
1 utłuczony goździk
1. Mąkę przesiać do miski, dodać cukier puder i cukier waniliowy, wymieszać. Dodać pokrojone na kawałeczki masło i żółtka. Wlewać mleko i wyrabiać ciasto, aż będzie gładkie. Wstawić na godzinę do lodówki.
2. Ciasto rozwałkować na placek grubości 3mm.
3. Wykrawać dowolne kształty ulubionymi foremkami i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy.
4. W przepisie polecają, aby piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 10 min. Ja wykorzystałam funkcję termoobiegu i piekłam w temperaturze 160 stopni przez ok. 15 minut. Wyszły lepsze ;)
5. Po upieczeniu zdjąć z blachy i pozostawic do ostygnięcia.
6. Przygotować krem. W kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę, dodać zmiażdżony goździk.
Połowę ciasteczek posmarować kremem czekoladowym, przykryć pozostałymi. Opruszyć cukrem pudrem.
Ciasteczka nazywają się "herbatniki hiszpańskie". Zupełnie niewiem czemu akurat hiszpańskie, ale z Hiszpanią mam pozytywne skojarzenia, więc czemu nie? :) Słodycz w tych ciasteczkach to tylko cukier puder. Ciasto samo w sobie nie jest słodkie, podobnie jak krem. Czuć nutkę goździków. Amatorzy słodkiego mogą spróbować z mleczną czekoladą. A może z białą? Myślę, że mogą wyjść dobre.
Święta idą...Cieszę się, ale nie odczuwam tego tak bardzo. Przyznam, że jestem przemęczona. I jeśli do przerwy świątecznej, która zaczyna mi się od środy nie wyrobie się z napisaniem zadanych projektów, to szykuje się główkowanie w wolne. Eh...Trochę trudno mi się zmobilizować teraz, kiedy w okół już zaczynają się przygotowania do świąt. Zakupy, moczenie śledzi w zalewie, początki pieczenia, sprzątanie, dekorowanie mieszkania. Sama coś tam powiesiłam i postawiłam w oknie. Kupiłam wszędobylską obecnie gwiazdę betlejemską. Planuję też ubrać choinkę. Może jutro się uda :) trzymajcie kciuki, żeby ten świąteczny czas był czasem odpoczynku, a nie charówy :P Mam wrażenie, że w ferworze przygotowań ludzie czasem zapominają co w tym okresie jest najważniejsze.