I znów się będę chwalić :D Dziś dostałam spóźniony o jakieś 6 miesięcy prezent urodzinowy. No, ale co się odwlecze to nie uciecze jak się okazało.

Pewnie już mówiłam, że uwielbiam prezenty. Ale najlepsze są wg mnie takie, w których zrobienie ktoś włożył serce. Z tego względu najbardziej lubię prezenty od mojego frienda M. Ta to ma wyobraźnie :)
Wszystko łącznie z torebeczką zostało wykonane przez nią własnoręcznie!

Bransoletka - cudo. Kwiatki z delikatnego materiału i perełek w połączeniu z surowym sznurkiem...Wydawałoby się, że nie pasuje, ale jest wręcz odwrotnie. Ja jestem w niej zakochana :)

Kokardka...no zgadnijcie jaką funkcję ma pełnić? Myślę, że nie jest to zbyt trudna zagadka :D
No cieszę się niezmiernie, natomiast gdzieś tam zawsze pozostaje żal, że ja tak nie potrafię :P Odnosi się to głównie do umiejętności malowania. Skleić, pozszywać czy powycinać coś to i owszem - umiem. No ale co do rysunku...Szkoda, że się z takim darem nie urodziłam.
Zawsze jednak można żyć nadzieją, że coś tam się uda spłodzić :D Ja ostatnimi czasy szykuje się do malowania koszulek. Dziś, w sklepie dla plastyków, kupiłam parę kolorów farb do tkanin. W domu znalazłam też pędzle. Wiedziałam, że "jakieś tam" są. Ale nie sądziłam, że aż tyle.
No, to teraz, aż grzech ich nie wykorzystać.

Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. I czy tym razem mój zapał nie będzie zapałem słomianym...Trzymajcie kciuki :P